JO

napisała o Kevin sam w domu

Zupełnie mnie nie śmieszy. Konstrukcja chwytliwa - w stylu Toma i Jerry'ego, niestety tak samo bez żadnego przekazu, puenty. Jest dla mnie ukoronowaniem sztucznie napędzanej potrzebami rynku gorączki przedświątecznej, która dla większości stanowi za cały sens świąt. Młodego Culkina lubię za to bardzo w Synalku (The Good Son) w parze zresztą z małym Elijahem Woodem

To jest jednak przede wszystkim film dla dzieci, porównanie do "Toma i Jerrego" jest bardzo trafne. Jako dziecku mi się podobał a potem w ogóle nie przyszło mi do głowy oglądać powtórek. Tradycyjnym świątecznym filmem jest dla mnie "Szklana pułapka" :D

No zgadzam się, jeśli ktoś serwuje dziecku papkę właśnie w stylu Toma i Jerry'ego. Pewnie, dzieci też nie mogą odstawać od reszty i muszą poznać i takie kiszki, ale są lepsze filmy, w których się mogą identyfikować z grającymi tam rówieśnikami. A od T&J; lepsza choćby Pszczoła Maja:)

Nie wiem, jak to jest z "serwowaniem", bo gdy pojawił się w telewizji jakiś wybór poza dobranocką, byłam już w wieku, w którym samodzielnie czytałam program telewizyjny i wybierałam interesujące pozycje. Po pooglądaniu trochę kreskówek typu "gonitwa i zastawianie pułapek" mogłam sama uznać je za nudne i powtarzalne - całkiem kształcące doświadczenie.

Teraz Kevin to już zramolały film, ale do kin wchodził w aurze najśmieszniejszej komedii w historii (przynajmniej taka opinia panowała u b. młodych widzów, pamiętajmy, że wtedy ogólnie było u nas mniej filmów dla dzieci). To po prostu trzeba było obejrzeć.

Rozumiem, ale jak dla mnie obejrzeć i zapomnieć:) A z serwowaniem to chodziło mi raczej, że od jakiegoś czasu małym dzieciom rodzice kupują bajki na DVD, a te łykają wszystko jak młode pelikany, czy to T&J;, czy inne Gumisie. No a potem to po ptakach, jak się wychowasz na czymś, to ci bliskie jest, nawet jak już nabędziesz umiejętność weryfikacji. Może stąd ta fascynacja Kevinem, bo część tych dzieci już dorosła na tyle, że używa Facebooka:D
Kevina w kinach i opinie o nim jakoś przeoczyłam:) Aha i też oglądam Szklaną pułapkę kiedy by nie puszczali, ale to zupełnie inny kaliber filmu, a więc pewnie i mniejsze spustoszenia w głowie czyni:)

Mnie odwrotnie. Podoba mi się bardziej z biegiem lat. Rozumiem doskonale kult tego filmu.

A dlaczego? Chętnie poznam szczegóły, bo może to ja od złej strony patrzę:)

Klimat tego filmu lubię. Moim zdaniem muzyka ma tu spore znaczenie. Poza tym uważam, że jest świetnie zagrany przez małolata. Wręcz chcę mu kibicować. Taki pojedynek Dawida z Goliatami. Ten film ma coś z wehikułu czasu, do którego chce się co jakiś czas wsiąść.

Tylko że Goliaci nie mają żadnych atutów, są tak naiwni i bezradni, że trzeba się bać o nich, a nie ich, a Dawid jest bezwzględnym megaspryciarzem, co czasem bywa fajne, ale nie w wydaniu dziecięcym i tylko dla dziecięcego widza. Po co wsiadać do takiego bezwartościowego wehikułu czasu i oglądać po raz enty niebotycznie głupie sytuacje, które pokazują jakie zabawne jest robienie innym krzywdy. I Culkin to nie DeNiro żeby ze względu na niego chłam oglądać. Wydaje mi się, że jednak sentyment każe dorabiać na siłę różne ideologie, choć bardziej prawdopodobnie by zabrzmiało - lubię, bo mi się kojarzy z dzieciństwem